środa, 5 listopada 2014

Marzy mi się granit na tarasie


W ostatnim czasie bardzo modna stała się kostka granitowa, nie tylko jako sposób na wyłożenie podjazdu, ale również jako doskonałe rozwiązanie do wnętrz. Mi jednak zamarzyła się taka kostka na tarasie, bo podpatrzyłam ten pomysł u moich znajomych, którzy w ten sposób urządzili sobie taras przy domku letniskowym. My 2 lata temu wybudowaliśmy dom i od dłuższego czasu wahaliśmy się z urządzeniem tarasu. Jaki był powód? 

Głównie finansowy, po prostu nie było nas stać na szaleństwa, zwłaszcza, że spłacamy kredyt na budowę domu. Mamy więc bardzo ograniczone pole manewru. Jednak po pewnym czasie udało nam się trochę odłożyć na ten cel. W tym momencie zastanawiamy się więc nad urządzeniem tarasu i wyłożeniem go kostką granitową, tak bardzo obecnie popularną. Znaleźliśmy nawet dostawcę granitu, który może nam szybko dostarczyć wybraną ilość po okazyjnych cenach. To jednak nie jest takie tanie, nawet po zniżkach. Chcemy jednak urządzić sobie piękny taras, na którym latem będziemy mogli ustawić sobie leżaki, stół z krzesłami. Podpatrzyłam też bardzo fajną huśtawkę ogrodową, której kolor idealnie wpisze się w stylistykę naszego tarasu. Mam bardzo dużo pomysłów na jego urządzenie, oglądałam też katalogi z przykładowymi inspiracjami, w jaki sposób można by taki taras urządzić. Marzy nam się urządzanie dla znajomych i rodziny grilla, przyjęć na tarasie w ciepłe letnie wieczory. Na pewno gdy już urządzimy taras będziemy często siedzieć na nim z mężem wieczorami przy lampce wina. 

Oczywiście wszystko powoli – na razie nie będziemy zbytnio szaleć ze względu na nasze inne wydatki. Najpierw planujemy położyć kostkę granitową, a dopiero potem będziemy myśleli o jakichś meblach, które urozmaicą nasz taras. Nie możemy się już doczekać kiedy taras będzie wykończony. Prace mają ruszyć w drugiej połowie lipca, kiedy nasz dostawca przywiezie płytki.

poniedziałek, 6 października 2014

Catering – warto czy nie?


Zamawianie cateringu oferują obecnie praktycznie wszystkie restauracje olsztyn, które serwują rozmaite dania. Można więc w bardzo szybki sposób zamówić określone potrawy, dzięki czemu nie będziemy ryzykowali, że nasza kuchenna rewolucja okaże się klęską. Jeśli więc nie za dobrze czujemy się w kuchni to może nie warto narażać naszych gości na nieprzyjemne wrażenia i zdać się na zamówienie cateringu z restauracji? W jakich sytuacjach najczęściej jest wynajmowany catering?

Przede wszystkim dla klientów firmowych, gdy organizowane są rozmaite szkolenia, wyjazdy integracyjne, kursy dokształcające. Również na firmowych imprezach królują dania z cateringu, nie ma w tym jednak nic dziwnego, ponieważ nikt nie będzie w takiej sytuacji dodatkowo gotował. Możemy wtedy zamówić zarówno bufet kawowy, czyli kawę, herbatę, soki, wodę, kruche ciasteczka czy kanapki. 



Jeśli szkolenie będzie trwało dłużej to warto zdecydować się na zamówienie również obiadu dla każdego jego uczestnika. Innym odbiorcą usług cateringu są rodziny, które często decydują się na zamawianie potraw z okazji rozmaitych uroczystości. Jeśli organizujemy w domu przyjęcie, na którym zjawi się większa liczba gości to nie ma sensu zamęczać się gotowaniem dla nich wszystkich, lepiej jest po prostu zamówić gotowe potrawy, które na pewno każdemu zasmakują i zaspokoją nawet najbardziej wymagające kulinarne gusta. Moim zdaniem warto więc zamawiać catering, ale pod jednym warunkiem – restauracja, z której zamawiamy musi być miejscem sprawdzonym, ponieważ nie warto ryzykować zatrucia pokarmowego lub innych sensacji żołądkowych. 

Najlepiej więc słuchać rekomendacji znajomych, którzy również korzystali z usług jakiejś restauracji i bardzo sobie ją chwalą. Knajpa, z której zamawiamy jedzenie nie może też być jakimś podrzędnym lokalem, tylko najlepiej restauracją z wyrobioną opinią. Tylko wtedy nie ryzykujemy niepotrzebnie i nie narażamy naszych gości.  

czwartek, 8 maja 2014

Uczę męża porządku

Mój mąż ma swoim garażu niesamowity bałagan, co sprawia, że rzadko udaje mu się znaleźć to, czego akurat najbardziej potrzebuje. Taki ma zresztą charakter, nigdy nie potrafi odłożyć niczego na miejsce, chociaż mogę mu powtarzać do znudzenia to po chwili i tak znajduję porozrzucane po całym pokoju rzeczy bądź rzucone w kąt brudne skarpetki. Zupełnie nie rozumiem jak można być takim bałaganiarzem i zawsze ganiam męża gdy zauważę, że coś przeskrobał.



Jednak to, co czasem można znaleźć w jego garażu woła o pomstę do nieba. Nic nie leży na swoim miejscu, przez co mąż wiecznie szuka narzędzi, gwintownice leżą tam gdzie powinna być wkrętarka, śrubki i gwoździe wysypują się ze swoich szuflad, leżą czasem gdzieś na podłodze, przez co mogą wbić się w podeszwę buta. Mąż nie potrafi zapanować nad tym bałaganem, chociaż od czasu do czasu na moją wyraźną prośbę robi generalne porządki. Nie ma jednak zbyt dużego zapału do tego, potrafi przysiąść nad starą gazetą leżącą gdzieś w kącie garażu i się zaczytać na długi czas.


Kiedy już w końcu uporządkuje narzędzia i akcesoria w garażu taki stan niestety nie trwa zbyt długo. Jest bowiem szybko zamieniany w kompletny chaos, gdy mąż coś naprawia. Muszę mu wtedy przypominać, że z garażu korzysta nie tylko on, również nasze dzieci, gdy chcą pojeździć na rowerze muszą potykać się o porozrzucane tam narzędzia, co przecież może być dla nich niebezpieczne. Czasem czuję się jakbym miała w domu nie dwójkę, ale trójkę dzieci. Na szczęście mąż na takie argumenty reaguje trochę inaczej – stara się zapewnić dzieciom bezpieczeństwo i wtedy sprząta w garażu. Mam nadzieję, że za jakiś czas sam zacznie czuć potrzebę porządku, bo jak na razie robi to tylko na moje wyraźne życzenie. Nie przeszkadza mu nawet to, że nie może znaleźć narzędzi, które powinny leżeć na swoim miejscu, a przeważnie są gdzie indziej. Praca w garażu pochłania wtedy znacznie więcej czasu, bo mąż musi jeszcze poszukać narzędzi. 

wtorek, 29 kwietnia 2014

Uwielbiam prowadzić

Od jakiegoś czasu chodzę do szkoły nauka jazdy lublin. Wkrótce mam zamiar zdać egzamin na prawo jazdy, a później zacząć podbijać krajowe drogi. Już nie mogę się doczekać, bo uwielbiam prowadzić. Bez dwóch zdań odkryłam w sobie nową pasję, która pochłania mnie bez reszty. Nawet mój instruktor nie jest w stanie zmienić mojego zdania, mimo że czasami bardzo się stara, aby zepsuć mi humor, kiedy jestem za kółkiem. Przyznaję, że czasami zdarzają mi się pomyłki i błędy, brakuje mi też płynności jazdy, ale nie od razu Rzym zbudowano, a praktyka w końcu czyni mistrza. Wiem, że szybko opanuję wszystkie manewry na drodze i raczej nie ma szans, abym stała się kiedyś piratem drogowym.



W prowadzeniu samochodu najbardziej pociąga mnie świadomość, że sama jestem dla siebie sterem i okrętem. Teoretycznie mogę jechać, gdzie chcę i tak daleko jak chcę – nic i nikt nie może mnie powstrzymać. Auto daje niesamowitą niezależność, pewność siebie i siłę. Współczesny tryb życia wymusza niejako na nas mobilność, a auto jest wygodnym i komfortowym środkiem transportu, dlatego już nie mogę się doczekać, kiedy dostanę prawo jazdy do ręki i w końcu będę mogła wyruszyć w drogę. Mam ambitne plany i nie zamierzam w tym roku poprzestać na poruszaniu się w obrębie miejskiej metropolii. Moim marzeniem jest motoryzacyjna turystyczna eskapada za granicę. Zdecydowałam się na Niemcy, bo to bardzo bezpieczne państwo, więc z pewnością będzie idealnym celem podróży dla mnie jako początkującego kierowcy. Mam zamiar zwiedzić tak dużo jak tylko się da i dojechać w najbardziej magiczne zakątki Bawarii. Będzie pięknie!

poniedziałek, 7 kwietnia 2014

Kapela czy DJ na wesele?

Przygotowania do ślubu kościelnego i wesela trzeba zaczynać z dużym wyprzedzeniem. Na porządku dziennym jest rezerwowanie sal na 2-3 lata do przodu, kompletowanie zespołu, który zagra na weselu, czy odbywanie nauk przedmałżeńskich. Do ślubu wszystko musi być dopięte na ostatni guzik, warto więc zdecydowanie wcześnie starać się o dopełnienie wszystkich formalności. Dla wielu par najważniejsza na weselu jest oprawa muzyczna. 

Narzeczeni stają wtedy przed wyborem – czy zdecydować się na tradycyjną kapelę czy może pójść w bardziej nowoczesną stronę i wynająć DJ-a, który rozbawi gości muzyką. Nie możemy dopuścić do ciszy na weselu, przecież to noc, której nie zapomnimy do końca życia i musimy zagwarantować gościom dobrą zabawę.



Jakie są plusy i minusy wynajmowania tradycyjnych zespołów? Przede wszystkim to dobry pomysł dla miłośników tradycji, którzy nie mogą się obyć bez standardowych weselnych przyśpiewek, zabaw, konkursów. Wiele starszych, ale również młodych osób nie wyobraża sobie wesela bez disco polo, przy którym niejednokrotnie bawi się cała sala. Natomiast DJ może zaproponować nowsze piosenki, przy których zabawią się młodzi uczestnicy wesela. Najczęściej profesjonalny DJ łączy w sobie cechy wodzireja, który zachęca do zabawy do białego rana, prowadzi różnego rodzaju konkursy i formy animacji. Obecnie coraz bardziej modne staje się korzystanie z usług djna wesele poznań. Wiele młodych par wybiera tę opcję, gdyż mogą liczyć na profesjonalne poprowadzenie całej uroczystości. 

DJ dysponuje własnym nagłośnieniem, może zaproponować także rozmaite efekty, które wzbogacą wesele, takie jak np. bańki mydlane, karaoke dla gości, możliwość krótkich seansów z wykorzystaniem filmów z życia pary młodej. Oprócz nagłośnienia DJ zapewni niezbędny projektor multimedialny, własny wystrój sali przygotowany na potrzeby gier i zabaw prowadzonych na weselu. Jeśli więc zastanawiamy się kogo zaangażować do zabawiania gości i kto sprawi, że nasze wesele będzie najczęściej wspominanym w całej rodzinie – warto postawić na DJ- a.


wtorek, 1 kwietnia 2014

Oszukali nas >specjaliści< od SEO

Cześć, witajcie. Dzisiaj z trochę innej beczki. Zostałam oszukana, razem z moją siostrą, przez tak zwanych fachowców. Tym razem chodzi o fachowców z dziedziny IT.

Siostra ma stronę dla swojej firmy zajmującej się sprzedażą wyrobów ręcznych. W sumie to ma ją od dobrych kilku lat i chwali sobie. Znajomy namówił ją ostatnio na usługi firmy, która zajmuje się pozycjonowaniem, która ma sprawić, że stronę będzie łatwiej znaleźć i będzie miała z tego więcej klientów. Siostra zgodziła się po jego namowach. Od razu powiem, że ani ona ani ja nie znamy się na tych rzeczach. I to chyba postanowiła wykorzystać ta firma.

Pan, który się z nami kontaktował był oczywiście bardzo miły i pewny siebie. Oświadczył, że zrobił „monitoring pozycji w serp” i że wyszło, że sytuacja jest zła i koniecznie trzeba stronę pozmieniać i zrobić jakiś audyt. Siostra na wszystko się zgodziła, ufając tym „fachowcom”.
Po jakiś dwóch miesiącach zaczęły się problemy. Okazało się, że sytuacja strony nie tylko się nie poprawiła, ale jeszcze się pogorszyła. I to bardzo, bo strona jest dalej o 88 miejsc.
Co najlepsze, firma mówi, że to nie ich wina i że oni nie mają na to wpływu. Że ewentualnie mogą rozwiązać umowę bez kary umownej. Ale ja pytam, co my mamy teraz zrobić? Same nie znamy się na tym, a zaufać kolejnej takiej firmie, to będzie głupota...


Macie może jakieś doświadczenie z tego typu rzeczami? Czy ta firma rzeczywiście jest niewinna?

"Będzie Pani zadowolona", czyli o moich spotkaniach z budowlańcami

Postanowiłam zrobić generalny remont w swoim mieszkaniu w stolicy. To był ambitny plan, ale potrzebuję naprawdę dużych zmian w swoim życiu. Znalazłam tanią ekipę budowlaną, której siedzibę mijałam każdego dnia, jadąc do pracy. Szyld dumnie głosił: „usługi remontowe warszawa, tanio i fachowo”. Wydawało się, że firma była wprost stworzona dla mnie. Zaangażowałam ekipę, a panowie dziarsko zabrali się do działania. Jednak po 2 tygodniach jakoś nie powaliły mnie spektakularne wyniki ich prac. 
Z tego, co zauważyłam wyznawali raczej zasadę: „co masz zrobić dziś, zrób jutro”, a jakby tego było mało mieli irytującą tendencję południowców do urządzania sobie sjesty w południe, co zwykle oznaczało plus – minus godzinne, błogie lenistwo. Szybko zrezygnowałam z ich usług, jak tylko zobaczyłam, co się święci. Następna ekipa bardziej ceniła swoje usługi, ale przynajmniej miałam nadzieję, że za wyższą stawką stoi także wyższa jakość. Niestety wszystko było dobrze, do czasu pamiętnego „wypadku”, który wciąż śni mi się po nocach. Jeden z pomocników wykazał się, delikatnie mówiąc, zbyt dużym entuzjazmem i przewiercił rurę kanalizacyjną w ścianie. W konsekwencji nie dość, że miałam powódź w całym mieszkaniu, to jeszcze na dodatek zalało mojego sąsiada, który mieszka pode mną. 
Zaczęłam się zastanawiać czy przypadkiem nie ciąży nade mną złe fatum? Panowie naprawili wszystkie szkody, jakie wyrządzili, a ponieważ do tamtego krytycznego momentu byłam bardzo zadowolona z ich usług, postanowiłam dać im jeszcze jedną szansę. Zaufałam, bo wiedziałam, że drugi raz nie popełnią tego samego błędu. Prawo przypadku nie może działać dwa razy. Poza tym nie chciałam znowu szukać nowej ekipy, nawet jeżeli zwykle w życiu często korzystałam z reguły: „do trzech razy sztuka”. Na szczęście obyło się bez większych komplikacji, które mogłyby ponownie przyprawić mnie o zawrót głowy. Panowie bardzo się starali i widać było, że za wszelką cenę pragną zmazać złe wrażenie. Ostatecznie jestem całkiem zadowolona z ich usług.